Profesor Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, artysta malarz i grafik, niezwykle twórczy i pracowity, nietuzinkowy, posiada ogromny dorobek artystyczny. Sztukę umiłował nade wszystko. Gdy tworzy, czuje się spełniony. Zawsze ma przy sobie pastele lub sztalugę, albo przynajmniej – szkicownik i ołówek. Każdego lata, od niepamiętnych czasów, Tumiel – tak nazywają go przyjaciele, znajomi, studenci – maluje swoje obrazy w plenerze. Podczas plenerów malarskich, wśród koleżanek i kolegów o podobnej wrażliwości, artysta zamalowuje płótno za płótnem, przelewając na nie otaczający go świat, swoje artystyczne spojrzenie na góry, morze, na architekturę i ludzi. W tym roku „zdobywał ” m.in. Bieszczady, góry Izerskie, okolice Pszczyny i Nowogardu – gdzie włodarze miasta uhonorowali artystę odciśniętą stopą z brązu. Tegoroczne plenery Tumiela zaowocowały wieloma niebywale barwnymi pejzażami. Pokazujemy je podczas corocznej urodzinowej wystawy, która odbywa się w Galerii Triada w Gdańsku przy ulicy Piwnej 11/12 w okresie od 20.11 do 4.12.2008r. Artysta wraz z galerią zaprasza na wystawę. Wernisaż odbył się w dniu 66 urodzin artysty 20 listopada 2008r.
Siedemdziesiąt obrazów Czesław Tumielewicz namalował w ciągu minionego roku. Radosne, pogodne, żywiołowe, czasem bajkowe w wyrazie. Widoki gór, Don Kichot, erotyki, centaury. Jasne, soczyste barwy. Emanuje z nich pogoda ducha i witalność.
Wernisaż wystawy „Obrazy skandalizujące i grzeczne” Czesława Tumielewicza – połączony z 66. urodzinami artysty odbył się 20 listopada w galerii „Triada” Szymona Romanowskiego przy ul. Piwnej 11/12 w Gdańsku.
– Nie umiem smutnych obrazów malować – mówi autor.
– Lubię wprowadzać wątek surrealistyczny. Albo sięgam po wątek tradycyjny, który po swojemu przerabiam. Łączę nierealność z tradycją.
Latem tego roku był na pięciu plenerach tygodniowych, dziesięciodniowych. Tworzył w Świeradowie, Bieszczadach, w Sanoku, w Pszczynie. Podczas wyjazdu wytwarza się wspaniałe napięcie. Bardzo dobrze mu się wtedy pracuje. Należy do nielicznych artystów, którzy w plener udają się ze sztalugami, pędzlem, paletą.
– Uwielbiam wejść na wzgórze z dużym płótnem i malować – mówi.
– Wszystko się wokoło zmienia, chmury przelatują, trzeba szybko je łapać. Inna atmosfera jest w południe, inna wieczorem. Bieszczadzkie widoki, zalesione góry, pola, przycupnięte domki i cerkiewki mają niepowtarzalny urok. Na jednej z prac kościółek w Mrzygłodach zbudowany przez jeńców krzyżackich pojmanych przez Władysława Jagiełłę po bitwie pod Grunwaldem.
Jeden z obrazów „Dziesięć pokus księdza proboszcza” przyciąga uwagę. Pod kościółkiem ksiądz zadziera głowę, a ponad dachem wirują… urokliwe dziewice.
– To jest kopia, oryginał kupił ode mnie ksiądz namalowany na tym obrazie – mówi z uśmiechem Czesław Tumielewicz. – Powiedział, że ukryje obraz na plebanii, żeby nikt nie widział.
– Cykl figuratywny zmienił się pod wpływem suchorytów – dodaje autor. – Wprowadziłem geometrię, która zmusza mnie do malowania bardziej abstrakcyjnego, mogę malarsko sobie pofolgować.
Każdy z obrazów chciałoby się mieć w domu. Miło spędza się w ich bliskości czas. Artysta – zgodnie ze zwyczajem – zimą zajmuje się grafika. Właśnie zaczął tworzyć serię suchorytów i akwafort.